MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 grudnia 2013

Medytacja w bólu

Gnał za mną od samego początku. Już w samochodzie w drodze powrotnej ze szpitala miałam pierwsze objawy, ale oszukiwałam się myśląc, że nie wypowiadając głośno jego imienia, odżegnam się jakoś od niego. W piątkowe przedpołudnie nie było już wątpliwości, że to on. Z potwornym bólem głowy zagonił mnie do łóżka i nie pozwolił się choćby odrobinę unieść aż do teraz. Każda próba pionizacji, nawet ta przymusowa polegająca na wyjściu do łazienki, kończyła się rozsadzającym bólem głowy. Wczoraj pojawiły się zawroty głowy, ale dzięki nim ból jakby zelżał. Tak więc po operacji kolana najbardziej boli mnie głowa.
Leżałam w pozycji horyzontalnej patrząc w sufit. Czasem lekko skręcałam głowę w bok - w tę, czy tamtą stronę. Kiedy patrzyłam w tę - widziałam drzewo na ścianie, które mnogością szczegółów powodowało natychmiastowe odwrócenie rozchwianego wzroku. Gdy zaś patrzyłam w tamtą stronę, za każdym razem, gdy otworzyłam oczy, widziałam twarz Chrystusa z "chusty Weroniki" wyrzeźbionej przez Ryśka Rolę. Normalnie ma oczy zamknięte, ale teraz, za każdym razem, gdy patrzyłam na Niego, uchylał jedno oko i zerkał ku mnie z lękiem, troską a najbardziej z pobłażliwością, jakby, po pierwsze, chciał sprawdzić, jak sobie radzę, po drugie, ogarniał swoją troską i uspokajał przesłaniem: przecież to nieodzowne; wytrzymasz.
Mi brakowało cierpliwości. Objawy zespołu popunkcyjnego minimalizuje się spożywaniem dużej ilości płynów, kofeiny, cukru, środków przeciwbólowych no i leżeniem - bezczynnym trwaniem po aktywizującej bombie. A tu ani książka, ani komputer, ani telewizja nie wchodziły w rachubę, bo drażniły, wzrok się nie mógł skupić, zaostrzały się objawy.
Wczoraj od rana do części, które bolą, dołączyło się operowane kolano. Miało prawo. Wybierając się na wędrówkę do łazienki sięgam po drugą kulę i stosuję wyuczony w szpitalu sposób chodzenia, by nie stawać na chorej nodze. W końcu, gdy stawiałam pierwsze kroki w szpitalu, pochwalili mnie, że od razu potrafię.
Rehabilitacja jest bolesna, więc zamiast trzech, ćwiczę dwa razy dziennie. Gdyby bolała sama noga, może bym się zdecydowała na ten trzeci raz, ale nie wiem, czy nie opóźniam przez to zażegnania objawów zespołu.
Mała Duża Córeczka spostrzegła, że z różnych zespołów ten może i nie jest najgorszy, bo mógłby mi się trafić np. zespół szkół, a wtedy ból głowy nie ustąpiłby samoistnie po przyjęciu pozycji poziomej.
Koty dotrzymują mi towarzystwa. Najbardziej dlatego, że wylegują się wtenczas na kocu zahaczając o róg poduszki, czasem się jakiś promień słońca po nich i po mnie prześlizgnie. Ale też oba koty mruczą nade mną na dwa głosy. Mruczenie kota, co udowodniono naukowo, leczy. Kiedy tak koty mruczały w duecie, a Chrystus z "chusty Weroniki" wyrzeźbionej przez Ryśka Rolę patrzył na mnie jednym okiem, zrozumiałam wpływ na modlitwę i medytację gongów w religiach Wschodu. Widziałam rzeczy i sprawy, które na powrót się przede mną zamknęły, a które ukazują się w momentach, gdy mózg pracuje inaczej niż zwykle. Pływałam w tamtych sprawach, bo zawsze się w nich pływa, nigdy nie chodzi ani też nie porusza w inny sposób i znów mogłam nabrać dystansu do tego, co na co dzień trapi. W momentach, kiedy ból głowy stawał się paraliżujący, uświadamiałam sobie, jak bardzo się jednak bałam tej operacji, jak bardzo! Nawet zapłakałam z tego powodu; ze strachu, który we mnie tkwił i z radości, że już po, a on jeszcze dławi.
Konsultowałam się telefonicznie z lekarzem. Ale też w końcu wezwałam lekarza na wizytę do domu, by mieć w kartotece, że to nie mój wymysł, a zdiagnozowany przypadek. Dziś najbardziej dokuczają mi zawroty głowy. I uczucie, jakbym tonęła, gdy za bardzo się spionizuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz