MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 grudnia 2013

"Wszystko przez Nie się stało..."

Zasilony bateriami żłóbek z Dzieciątkiem był, jak co roku, sygnałem do tego, że mogą się zacząć Święta. Jednak trzeba było długo jechać, by odnaleźć pierwszą gwiazdkę. Zaświeciła w drodze. Ale ta na nieboskłonie świeciła gdzieś w odległej kosmicznej głębi i pewnie tak naprawdę dawno temu zgasła. To dzieci nadały prawdziwego światła i blasku wigilijnej nocy i świątecznym dniom, bo przecież gdzie indziej, jak nie w drugim człowieku szukać dziś Boga na ziemi? Więc barszcz z co najmniej trzech talerzy natychmiast wylał się na nowy obrus, a żur był najlepszą zupą na świecie. Pierogi, których ktoś nie mógł dojeść wylądowały pomiędzy talerzami, a właściciel małych rączek sprytnie upychających pierogi oznajmił głośno: "juś nie ma". Ryba smakowała wszystkim - nawet Meli, która, gdy nikt nie widział, zwinęła kawałek ze stołu i "prosiła", by wypuścić ją ze zdobyczą na ganek. Były pieśni śpiewane przy dźwięku gitary i szukanie pomiędzy prezentami tego dla "Małego Jezuska".
- Jezusek pewnie dostał książkę - powiedział Mniejszy Brat, który zasypia otoczony woluminami z domowej dziecięcej biblioteki. 
Dzieci intuicyjnie czują i dlatego wiedzą. Mniejszy Brat nie miał wiedzy zdobytej o tym, że "Na początku było Słowo a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo". 
- Babciu, ja nie lubię chodzić do kościoła... - powiedziała mi na ucho Maleńka Wnuczka. 
- ?
- Bo tam śpiewa się nudne piosenki. I są same zakazy!
- ???
- Jest zakaz jedzenia i picia - to rozumiem, ale jest jeszcze zakaz ziewania! A jak można nie ziewać, jak śpiewają same nudne piosenki?!
Gdy wujek się zagalopował i powiedział, że w pokoju "jakaś cholera śpiewa" Maleńka Wnuczka stanęła pomiędzy wujkiem, a ojcem, powoli zmierzyła wzrokiem i jednego, i drugiego i zwracając się ze stoickim spokojem do wujka powiedziała:
- Wujku, ta cholera to nasz tatuś.

- Babciu, a w żłóbku były oście... - zaczęła Maleńka Wnuczka.
- Co to są oście? - przerwałam.
- Nie oście, tylko "oście" - usiłowała mnie poprawić. - No: "o-ście".

Bolek podczas kilku godzin nocy, gdy ludzie swym zwyczajem położyli się do łóżek, zdążył towarzyszyć każdemu i ogrzać kocim futrem czy ktoś chciał, czy nie.
Jednego wieczoru, który przeciągnął się do późna, kilka sylwetek tkwiło pochylonych nad tabletem Synka i kreśliło na ekranie palcami słowa w grze słownej zdobywając punkty i zajmując pomimo zespołowej pracy, niezbyt premiowane miejsca. Pamiętam siebie, gdy z Moim Bratem kreśliliśmy słowa na kartkach w podobnej grze przed laty. Byłam Wtedy Małą Dziewczynką, która wciąż we mnie, gdzieś w głębi tkwi - na szczęście. 

Maleńka Wnuczka, pomimo, że podczas ostatniej naszej wizyty deklarowała, że: - moja mamusia najpyśniej gotuje, powiedziała: - babciu, jeszcze nigdy nie jadłam tak pyśnej zupy. 

Kładłam się do łóżka z Maleńką Wnuczką, figlowałam z Mniejszym Bratem i próbowałam oswoić Naszą Łaskawość. Wszystkich bliskich miałam wokół.
I to właśnie było Boże Narodzenie.





"Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o Światłości. Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał". (Ewangelia św. Jana)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz