Najważniejsze to umieć zachować fason. Moje dzisiejsze wejście do wanny było właśnie z fasonem. Weszłam wślizgiem i jeszcze nie wiem jak tam moje nogi (pamiętamy, że nie dalej jak 23 września miałam operowaną tę nogę, której nie miałam operowanej 4 grudnia). Ale się nie przewróciłam!
Miało być o fasonie? No, niektórzy potrafią, niektórzy zaś nie potrafią żyć z fasonem. Ci drudzy niektórzy, to chyba nawet zapomnieli, że kiedyś istniało coś takiego jak fason, morale, honor i te sprawy, które decydują o naszym człowieczeństwie. Znalazłam dzisiaj w sieci piękny mem, który siedział sobie w jakimś odległym zakamarku, bo przecież spostrzeżenia, które zawiera, nie są popularne.
Jak od niedawna zwykłam to pisać na fb: byłoby komu zadedykować. Ale zadedykuję sobie. Bo bardzo potrzebuję zrozumieć drugiego człowieka. Zwłaszcza tego z kruchym, czy małym charakterem.
Człowiekiem, który w ostatnim czasie pokazał klasykę fasonu jest Fabian Błaszkiewicz. Dzięki Ci Panie za takich ludzi. Dzięki za to, żeś stworzył go wielkim mężczyzną z wielkim charakterem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz