MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 lutego 2013

Ułan Bator

Nie tak dawno temu wybrałyśmy się z Małą Dużą Córeczką do stolicy Mongolii. Córeczka już tam bywała, teraz wzięła mnie, aby pokazać mi osobliwości tego miasta.
Kiedy się podróżuje z autorem takim jak Tiziano Terzani po całej Azji i czyta się o jej duchowości, trudno oprzeć się chęci zajrzenia tu i tam. Przeleciałyśmy z prędkością kilkunastu megabajtów z dowolnego miejsca na Ziemi i prędko znalazłyśmy się w miejscu, do którego chciałyśmy trafić. Mała Duża Córeczka po pobieżnym przedstawieniu mi centrum miasta czym prędzej pognała w dzielnice nie aż tak bardzo peryferyjne, bo znajdujące się tuż przy centrum administracyjnym. Jednak ich architektura zmusza nas, ludzi Zachodu, do wskazania przymiotnika "peryferyjny", jako najlepszego do opisania stanu ulic i zabudowy. Bo tuż za centrum, nieopodal dzielnicy z blokami mieszkalnymi, znajdują się dzielnice, zwane Khoroo, mówiąc w języku zachodnim - działek jednorodzinnych. Khoroo oznaczone są numerycznie, bez żadnej fantazji z nazwami, które miałyby kojarzyć się z jakimiś wydarzeniami historycznymi itp. Na większości działek oddzielonych od siebie parkanami znajdują się domy. Jednak nie na każdej. Za to na każdej znajduje się przynajmniej jedna jurta, czyli namiot ludów koczowniczych. Na działkach, na których nie ma domów, znajduje się kilka jurt. Nie dość, że teren ukształtowany jest tak jakby krajobraz sam z siebie tworzył owe jurty z górzystych kopców, to jeszcze na tle tych naturalnych, stoją białe, płócienne.
O ile w centrum miasta rosną nieliczne drzewa, są nawet skwery, to prywatne posesje pozbawione są wszelkiej zieleni. Jakieś chaszcze gdzieniegdzie. Dziwne miasto.

Niestety jak szybko przybyłyśmy do Ułan Bator, tak szybko musiałyśmy się stamtąd ewakuować, gdyż skończyła się bajka, wszystkie dzieci zrobiły się strasznie głodne i musiałyśmy się zająć obiadem. Trzeba by się tam kiedyś zakotwiczyć na dłużej. Trzeba też znaleźć kogoś kto jednak był w samej Mongolii, a nie jak Terzani, obok...



Jak widać na pierwszym ze zdjęć, wszystkie pochodzą z Google Earth i są zrzutami z ekranu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz