MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 27 lutego 2013

Boląca rzeczywistość

Każdy wyjazd do Krynicy podobny jest wkroczeniu do świata baśni. Malowniczość trasy na styku Beskidu Sądeckiego i Niskiego, szczególnie zimą, karmi zmysły. Wiele widziałam zapierających dech w piersi widoków, jednak za każdym razem, gdy jestem w Mochnaczce na szczycie, powtarzam sobie, że właśnie teraz, właśnie ten widok jest najpiękniejszy. Dziś w samo południe szadź na gałęziach drzew wyprzeźroczała i mieniła się w słońcu kolorami tęczy. Krople wody kapały jak łzy Gerdy, roztapiając zatwardziałość ziemi skutej zimą. Tak dawno nie świeciło słońce, że już zapomniałam jak piękny i radosny może być świat. Najpierw śnieg parował mgłą, po której ślizgało się jaskrawo przenikliwe słoneczne światło. Nawet nie jestem w stanie wyrazić jakie to zjawisko budziło wrażenia i uczucia. Wciągnęło mnie w zaczarowany świat, z którego wypadłam w gabinecie u doktora, gdy ten oznajmił kolejną trudną do zrozumienia i przyjęcia diagnozę dotyczącą Dużej Małej Dziewczynki. Nie chcę pić tego kielicha. On jednak napełnia się kropla za kroplą z konsekwencją, która boli. Zapewne cały ten ból w dziejach bólu ludzkości nie znaczy więcej niż jeden TIR, który wylądował w rowie nieopodal bajecznych widoków w Mochnaczce, a może już w Krynicy. Pewnie też sama wybrałam takie, a nie inne trudy, by były moją drogą, ale tak po prostu i po ludzku boję się. Mogłabym wyjść na Lackową. Sama i zimą. Zamiast usłyszeć, co usłyszałam. Mogłabym raz jeszcze i potem jeszce odebrać wiadomość, po której sporo życia wytoczyło się z czerwonym płynem z mojego krwiobiegu, przenosząc mnie do przeźroczystego bytu między życiem a niebyciem. Zamiast usłyszeć, co usłyszałam.  Mogłabym też, jak Pi Patel w oczach pewnych ludzi, przeinaczyć rzeczywistość, uciekając od spraw zbyt trudnych. Zima jest zimna, często lodowata. Dobrze się ją ogląda z okien samochodu, przemieszczając się z prędkością pozwalającą zachwycać się najczarowniejszymi obrazami. Wiosna zaś jest niecierpliwa ze swoim oczekiwaniem na lato. Lato znów z pośpiechem zdąża ku jesieni, a tamta za szybko przemija... Która więc pora roku byłaby najlepsza, by szukać w niej furtki, za którą można zostawić rzeczywistość? Tę przeźroczystą i tę bolącą jak choroba Zofijek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz