Spędzam te swoje wymarzone wakacje w SPA u stóp Pani Jaworzyny Krynickiej i jak dziecko - bawiąc się z dziećmi, nawet nie zauważam, że pracuję.
Dzisiaj odbyliśmy wyprawę na lwy a także wspaniałą podróż statkiem oceanicznym parowym. Najpierw bardzo długo trwało pakowanie kufrów i skrzyń z garderobą Księżniczki do ładowni, ale gdy już wreszcie statek wypłynął z portu, to podróż była cudowna. Wiele tygodni płynęliśmy po spokojnym oceanie. Błękit nieba odbijał się w gładkiej tafli wody morskiej. Czasami tylko tworzyły się przyjemne bałwany z morskiej kipieli, ale nie po to, by nas przestraszyć zbliżającym się sztormem, a po to, by urozmaicić nam monotonię podróży po wygładzonym błękicie oceanicznym. Podróż odbywała się z Prawdziwą Księżniczką i jej młodszym bratem - Jedynym Następcą Tronu Zacnego Królestwa. Książęta płynęły same, tylko pod opieką guwernantek i służby dworskiej. A były tej służby całe zastępy. Księżniczka, imienia której wspomnieć nie mogę, ma najlepsze na świecie guwernantki, prosto z Fparyża. Jest bardzo grzeczną, miłą i życzliwą dziewczynką, bo lata ma jeszcze dziecięce. Zaś jej brat - Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa szkolony jest w jeździe konnej, fechtunku, sztuce rycerskości i szarmancji. Na szkoleniu w jeździe konnej i fechtunku zależy ojcu, Królowi Zacnego Królestwa. Zaś na sztuce rycerskości i szarmancji szczególnie zależy królowej matce, niezwykle nobliwej kobiecie.
Bardzo miło gawędziło się z książątkami podczas południowego opalania się na górnym pokładzie w czasie rejsu. Jakież tematy można poruszać z tymi dziećmi! Wiedzą wszystko o rządzeniu krajem - szczególnie młodszy brat Księżniczki, Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa. Jakie miny i grymasy potrafi robić, by pokazać, jak się rządzi!? Księżniczka zaś, często zasypiała, leżąc na leżaku, a we śnie wyglądała, jak aniołeczek jaki prześliczny. Gdy zaś mówiła, to głos jej podobny był do głosu cherubinów, a mowę miała tak wykwintną, że najprawdziwiej nauki musiała pobierać od fparyskich guwernantek.
Najpiękniejsze na oceanie pyły poranki, szczególnie zaś te podczas wschodu słońca. Słońce wytaczało się z morza, wspinając się powoli po nieboskłonie. Nim pokazało rąbek, gasły wszystkie gwiazdy - nawet te najjaśniejsze i największe. W dzień niebo wraz ze słońcem podnosiło się do góry, niczym kurtyna w teatrze. Nocą zaś chyliło się ku powierzchni oceanu, by otulić świat i odgrodzić go od nieprzyjemnej głębi tragicznie czarnego i zlodowaciałego kosmosu.
Byłaby podróż szczęśliwie dobiegła końca, gdyby też piraci i korsarze statku parowego oceanicznego nie napadli w ostatnim tygodniu podróży. Choć cel był blisko, straty poniesione podczas walki z rabusiami mórz okazały się niepowetowane. Atak odparto lecz zginął sternik i sam kapitan statku. Z początku zapanowała anarchia, bo kapitan nie miał wyznaczonego następcy, ale podróżnicy i pozostała przy życiu załoga, wytypowali spośród siebie następcę kapitana i sternika i ku uciesze innych podróż mogła być kontynuowana. Niestety, ani nowy kapitan, ani nowy sternik nie znali marynarskiego rzemiosła na tyle, by dobrze pełnić przydzielone funkcje. Nie potrafili obrać kursu na spokojne morza, więc statek zszedł z kursu na całkowite manowce i pływał tylko po morzach zamglonych. W dodatku róża wiatrów podczas szamotaniny wpadła w morze i zatonęła w głębinach. Kiedy statek oceaniczny parowy znalazł się w rejonie wiecznych mgieł Syreny swoim śpiewem kusiły wszystkich, by podążać w ich stronę i gdyby nie trzeźwy umysł młodszego brata Księżniczki - Jedynego Następcy Tronu Zacnego Królestwa, podróż nasza zamieniłaby się w podróż Eneasza zdążającego z wojny trojańskiej.
A trzeba mi jeszcze przypomnieć, jak dzielnie młodszy brat Księżniczki - Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa bronił przed piratami i korsarzami dostępu do kajuty swej siostry, Księżniczki. Gdyby tylko piraci i korsarze zorientowali się, że Księżniczka i jej młodszy brat - Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa są na pokładzie, nie interesowałby ich ani ładunek z ładowni, ani kosztowności innych podróżnych. Porwaliby księżniczkę i jej młodszego brata dla okupu. Kto wie? Może kapitan statku i sternik nie straciliby wtedy życia? Ale też kto wie, jak potoczyłby się los tych biednych dzieci?
Skoro też statek oceaniczny parowy pływał we mgle, zaczął obijać się o wyspy, które nie wiedzieć skąd, znalazły się w tej Krainie Wiecznych Mgieł, wyrastając jak grzyby po deszczu. Zapas jedzenia i wody pitnej był na wyczerpaniu. Właściwie to od dnia napadu piratów i korsarzy nowy kapitan wprowadził racjonowanie wody i żywności, ale zapasy i tak topniały, jak bałwan w wiosennym słońcu.
W takiej sytuacji nowy kapitan oznajmił:
- Jesteśmy prawie rozbitkami!
Po czym podjął decyzję:
- O świcie ekspedycja złożona z nowego kapitana, czyli ze mnie, oraz z kilku członków załogi wypłynie na szalupach, by zbadać jedną z wysp.
Tak też się i stało. Ekspedycja wyruszyła, jak na odkrycie nowych lądów. Nie było ich godzin ze dwadzieścia, bo noc już okryła statek oceaniczny parowy na Morzu Mgieł, gdy za burtą dało się słyszeć głosy powracających mężczyzn.
- Wasza Książęca Mość - Księżniczko Królestwa Zacnego i Jedyny Następco Tronu Królestwa Zacnego - zwrócił się nowy kapitan do dzieci - na lądzie panują sprzyjające warunki, by nań zejść i zamieszkać.
- O, jest tam zamek! - wykrzyknął uradowany Jedyny Następca Tronu.
- Nie Książę, Jedyny Następco Tronu Zacnego Królestwa. Zamku na wyspie nie ma. - odpowiedział nowy kapitan.
- To jak mogą panować sprzyjające warunki do zamieszkania na wyspie, skoro nie ma na niej zamku? - zapytał zdziwiony chłopiec.
- Jest wody pitnej pod dostatkiem, mnóstwo owoców na drzewach, wielkie ptaki nieloty i wyspa zdaje się być niezamieszkałą! - meldował nowy kapitan, stojąc prawie na baczność przed Jedynym Następcą Tronu Zacnego Królestwa. - Trzeba będzie zdobyć ogień i zbudować szałasy.
Chłopcu zrzedła mina, Księżniczka zaś przyjęła tę wiadomość z godnością. Wiedziała jak krzesać ogień na bezludnej wyspie i z pobłażliwością godną matrony spojrzała na swojego młodszego brata Jedynego Następcę Trony Królestwa Zacnego, który myślał, że na bezludnej wyspie stoi zamek i czeka na prawie rozbitków.
* * *
Wyspa miała krajobraz jak z bajki. Porośnięta roślinnością, jakiej nie zawarto w żadnych atlasach ani podręcznikach botanicznych, jawiła się nam - prawie rozbitkom, jak idylla z kraju ułudy. Pierwsze kroki na nieznanym lądzie stawialiśmy bardzo niepewnie. Wyglądało, jakbyśmy się skradali. Wszyscy wszystkich uciszali i nagabywali do zachowania jak największej ostrożności. I dobrze, bo okazało się, że ostrożność była jak najbardziej pożądaną cechą. Oto z dziupli jednego drzewa, z gatunku tych drzew co rosną niezakorzenione w ziemi, unosząc się nad powierzchnią, wyskoczył stwór jakiś wielki wprost na Jedynego Następcę Tronu Zacnego Królestwa i kumkając w sposób podobny do żaby, nakazał:
- Stójkum! Kto kumidzie? Kto kumwam pozwolił kumkroczyć po moim kumkrólestwie?
Jedyny Natępca Trony Zacnego Królestwa nie namyślając napiął łuk i skierował strzałę w kierunku dziwnego stwora.
- Kumodłóż strzałę kummłodzieńcze, ostrzegam kumcię. Jestem kumkrólem tego Archipelagu Wysp Zamglonych kumzaklętym w żabę i kumnakazuję ci - odłóż kumłuk i strzałę! - wykrzyknął dziwny stwór.
Było za późno, bo oto napięta cięciwa wypchnęła już strzałę do lotu i strzała utkwiła w ciele dziwnego stwora, który okazał się być królem.
- Za kumto coś zrobił kumprzeklinam cię i wszystkich kumtwoich potomków - rzekł słabnącym głosem król zaklęty w żabę nim jego postać bezwładnie osunęła się na rajską ziemię.
Strach opanował wszystkich prawie rozbitków i gdyby nie zimna krew Księżniczki przekleństwo pewnie by się spełniło, bo król zaklęty w żabę niechybnie straciłby życie z ręki Jedynego Następcy Tronu Zacnego Królestwa. Księżniczka podbiegła czym prędzej do omdlałej postaci, wyciągnęła delikatnie strzałę z piersi króla zaklętego w żabę, opatrzyła ranę i zajęła się staranną pielęgnacją konającego.
- Użyj łuku i strzał w dobrym celu, Głupcze - rozkazała swojemu młodszemu bratu - Jedynemu Następcy Tronu Zacnego Królestwa - i upoluj ptaka nielota! Trzeba nagotować rosołu dla umierającego, a tłuszczem natrzeć mu ranę. Byle szybko, bo czasu niewiele nieborakowi zostało przed skonaniem.
Nie wiedzieć kiedy chłopiec upolował ptaka nielota i nie wiedzieć skąd wziął się ogień, dość, że Księżniczka nagotowała wiele niewiele rosołu, resztą tłuszczu natarła ranę zaklętego w żabę króla i szybko stało się jasne, że klątwa nie spełni się, gdyż król Archipelagu Wysp Zamglonych nie umrze.
Byłaby się bajka działa dalej, gdyby w jednym momencie Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa, młodszy brat Księżniczki imienia, której wspomnieć nie mogę, nie stwierdził z całym przekonaniem i pewnością, że on się teraz będzie bawił kolejką. Gdyby nie fakt, że wyspa w zamyśle autora (czyli moim) nie miała posiadać żadnej infrastruktury, typu zamki, koleje itp. można by było kontynuować zabawę. Ale Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa stwierdził, że on i tak woli się teraz bawić w Dziki Zachód.
Co było robić?
Spojrzałam na zegar. Okazało się, że czas i tak zbliżał się ku końcowi. Ja musiałam opuścić to zaczarowane miejsce od już, aż do jutra. Zaś, gdy po małych bohaterów mojej opowieści przyszła babcia, to oboje stwierdzili, że jeszcze nie idą. Choć na wstępie zapomniałam dodać, że tak Księżniczka, jak i jej młodszy brat - Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa, za nic nie chcieli zostać na sali zabaw. I wtedy to właśnie Jedyny Następca Tronu Zacnego Królestwa najdobitniej pokazywał, jak rządzić za pomocą min i grymasów umie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz