Mądrości ludowe przekazywane z ust bezzębnych staruszków niejednokrotnie są iloczynem głupoty przemieszanej z mądrością i doświadczenia. Są tak proste i logiczne, że słuchając ich mam wrażenie, że to wryty we mnie archetyp myślenia, ale nigdy potem nie jestem w stanie ich powtórzyć.
Przez całą godzinę dzisiejszej mojej podróży Doliną Kamienicy, tą samą Doliną, co to rozdziela Beskid Niski i Sądecki, słuchałam mądrości na temat końca świata i wszelkich przepowiadań. Bezzębni staruszkowie zazwyczaj są przygłusi, więc muszą mówić głośno. Dla pozostałych podróżnych nie ma innej rady - trzeba ich słuchać. (Nie pozwoliłabym sobie na utratę tak cennych informacji poprzez odizolowanie się od świata zewnętrznego nałożeniem słuchawek i włączeniem muzyki z telefonu. Co to, to nie.) Długo, więc toczyła się wymiana informacji i wiedzy na temat różnych scenariuszy na koniec świata. I tych fraz przytoczyć nie potrafię. Od razu w myślach żałowałam, że obok nie siedzi Mężczyzna, Który Kiedyś Był Chłopcem - chłonie wszystkie informacje dotyczące katastroficznej wizji przyszłości. A dzisiejsi bezzębni staruszkowie tryskali wiedzą o kataklizmach czekających ludzkość, jeśli ta się nie opamięta. Padło nawet stwierdzenie, że na opamiętanie już i tak za późno, bo machina gniewu Bożego i sprawiedliwości Boskiej już ruszyła, to i powstrzymać jej nic nie zdoła. Ludzie po prostu lekceważyli sobie wszelkie przestrogi. A mogli się w porę opamiętać!
Co i rusz wtrącane były informacje na temat kosiarek - do zboża i trawy. Promocji i okazji kupna taniej, bo zimą.
- A mówili panie, że ocieplenie klimatu idzie, a tu każde lato coraz to zimniejsze. Widział kto kiedy takie lato, jak to?
- Ano, dobrze pani, żem zdążył pokosić przedtem, bo teraz to nic by z tego nie było.
- A to wam się udało z tą promocją kosiarki - wtrąciła bezzębna staruszka po wysłuchaniu opowieści o zaletach i kosiarki, i promocji. - I nie słyszał pan o tym staruszku z Ameryki, co to przepowiadał koniec świata na ten rok? Kiedysi to miało być w maju, albo w czerwcu. No, w telewizji przecie mówili i w radiu. Dzieciom w szkole nagadali, to się dzieciska bały, do domu przychodziły wystraszone.
- Pani, moja żona to jest stabilna kobieta i ona się takimi bzdurami nie zajmuje. To i dzieci się nigdy nie zajmowały. I ich dzieci też nie. U nas się o takich rzeczach w domu nie mówi. Ale pani, żeby pani wiedziała, że dawniej to ludzie znali wszystkie przepowiednie. I zaraz po wojnie Amerykanie je od Polaków kupili i oni teraz żyją wedle tych przepowiedni. Dlatego tak im się dobrze powodzi. Bo żyją zgodnie z tymi przepowiedniami, co to je od Polaków kupili!
- Co pan powiesz?
Nastąpiło krótkie milczenie. Myślałam, że posnęli.
- A pani to myśli, że jakiś człowiek może przepowiedzieć koniec świata i Panu Bogu w Jego planach namieszać? - kontynuował ten sam bezzębny staruszek do bezzębnej staruszki - Przecież koniec świata to przyjdzie znienacka i nawet nikt nie będzie wiedział kiedy, bo Pan Bóg to już sobie swoje plany sam zrealizuje.
- No. Dobrze przynajmniej, że te drogi robią. Bo to dziurawe było?! Teraz się będzie jechało...
Na koniec świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz