MOTTO
"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")
Łączna liczba wyświetleń
środa, 16 października 2013
Usmażony czas
Po rozmowie z Wujem, rozmawiałam z Wieczną Dziewczynką. Nie czytała o sobie na moim blogu. Na pewno nie czytała. I co mi powiedziała? - Coś w tobie jest - powiedziała - coś, co od razu każe mi się lepiej czuć, gdy z tobą rozmawiam. Oooo! Bracie!!! - zaczęłam. Do dzisiaj nie zoperowała tętniaków w głowie. Po raz kolejny wyznaczony termin nie wypalił z winy szpitala, proponowany najbliższy odrzuciła, bo miała coś do zrobienia w tym właśnie czasie. Zgodziła się na listopad. Świętowała w swojej byłej szkole Dzień Nauczyciela. Przyjęła oficjalny ton, jak na akademii. Jednak co chwilę wybuchała tym swoim promiennym śmiechem, który zdradzał, że źle się czuje w przybranej funkcji emerytowanej nauczycielki i bardziej odpowiada jej rola rozbrykanej dziewczynki. W swojej Korzkwi obchodziła wraz ze swoim hufcem jubileusz hufca. Sposobi Korzkiew do zimy. Ma moc pracy, a wszyscy chodzą za nią i wydzierają jej z rąk te narzędzia i nic nie może zrobić. - Pozdrów tę swoją dyrektorkę i jej córunię - powiedziała na zakończenie. A dyrektorka z tej samej okazji dostała nagrodę prezydenta miasta. I kiedy Jerzy powiedział: - ubieraj się, a ja zapytałam - a bandaże? on odpowiedział: - koniec z bandażami. Więc ten czas, który mi się uwolnił przed nocą wykorzystałam na pierwszą od ponad trzech tygodni kąpiel w wannie. Pierwszego dnia powidło najlepiej się smaży do 111 strony. Płynęłam Amurem i opuszczałam łódź dość często po to, by wskoczyć do kuchni zamieszać w garnku. Potem zwiedzałam miasta pozakładane przez Kozaków. I wreszcie dowiedziałam się skąd się wzięli Kozacy. I znów te śliwki w wielkim garze. I odwieczny kocioł na granicy chińskiej. Powzięłam postanowienie o końcu. Bo przeczytałam, że dom jest tam, gdzie myśli są spokojne, a jak myśli Tam mogą być spokojne, skoro są niespokojne? Każdą książkę na początku czyta się łapczywie, by bliżej końca zwolnić i napawać się wszystkim, co w niej jest. Ale tamten koniec jest inny. Nie szeleści stronami i nie pachnie jak stara, czy nowa książka, bo miejsce, które samo w sobie jest piękne, zdominowane jest przez tamtego stamtąd, który postanowił być zły. Lało i lało niemal od samego rana. Bandaże więc wiszą wyprane. I zostało 6 tygodni do następnej próby.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz