MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 6 kwietnia 2012

Wiatr we śnie - Opowieści dla Zośki

Opowiadałaś mi dzisiaj rano, że we śnie porwał cię z twojego łóżeczka, z twojego pokoju, z twojego domu - wiatr. Unosił cię nad okolicą i zawiał cię do lasu. Szłaś przez las, aż doszłaś do domu babci.
To babcia mieszkała w lesie? - zapytałam.
Nie, babcia mieszkała w swoim domku. Odpowiedziałaś zdziwiona, że babcia takie nierozumne pytania zadaje.
No tak. Jak babcia może mieszkać w lesie, skoro przecież  mieszka w swoim domku? Tak niedorzeczne pytanie może postawić tylko dorosły.
Zapomniałam zapytać, jak wyglądał las. W ogóle nie wiem, jak wygląda las w twojej wyobraźni. Jadąc do babci mijasz las. Gdy byłaś maleńka, widziałaś las od środka. Rodzice wzięli cię w góry, by dotrzeć na szczyt, trzeba się było przedrzeć przez niejeden las. Ale tego nie możesz pamiętać. W telewizorze las jest z bajki. Zaś we wszystkich książeczkach las jest taki, jak w twojej wyobraźni...
Hmmm... to był początek mojego zastanawiania się. Dorośli naprawdę są dziwni. Komplikują strasznie wszystko. Gdybym zapytała, jak wygląda las, zapewne odpowiedziałabyś, że las wygląda jak las.
A babcia mieszka przecież za górami i za lasami. Niezależnie od tego, czy miałybyśmy tymi słowami zacząć bajkę, czy tylko dokładnie określić, gdzie babcia mieszka.
Niedawno babcia była na takiej górze, że gdy się patrzy ze szczytu na las, to las wygląda jak puchaty kocyk rozłożony na ziemi pomiędzy górami. Lasów, które są dalej, nie da się odróżnić od tła krajobrazu. Nie dość, że nie widać lasów, to wszystkie niższe góry, które z dołu są wysokimi górami, też są niewidoczne. Patrząc ze szczytu na świat rozciągający się u podnóża góry i dalej, ma się wrażenie, że świat jest płaski jak stół. Tylko, że dużo, dużo większy niż powierzchnia stołu. Będąc na szczycie wydaje się, że wszystko to, co na dole, jest maleńkie i nic nie znaczące. Także te lasy, których nie widać na tle krajobrazu. Wypatrywałam stamtąd twojego domku. Ale mogłam wypatrzeć jedynie miejsce na widnokręgu.
Dobrze, że wiatr we śnie nie zawiał cię do takiego lasu, którego z góry nie widać. Dobrze, że zawiał cię do lasu, z którego bez trudu trafiłaś do domu babci. Dobrze, że babcia była w domu.

Innym zaś razem, to znaczy nie wtedy, kiedy byłam na bardzo wysokiej górze, szłam drogą pomiędzy łąkami i wiał wiatr. Był tak mocny, że cofał mi słowa do gardła. Roztańczył moje włosy i myśli. Wyobraziłam sobie, że jestem piórkiem, albo źdźbłem trawy, które wiatr z łatwością unosi. Tak bardzo sobie to wyobrażałam w moich roztańczonych myślach, w niewypowiedzianych słowach, że przez chwilę naprawdę czułam się, jakby wiatr oderwał mnie od ziemi. Zamknęłam oczy, rozłożyłam ramiona jak skrzydła i oddałam się fali wiatru.

Dobrze jest móc popatrzeć z góry, z wysokiego szczytu na świat, na swoje życie. Wtedy sprawy, które w codzienności przeszkadzają i uwierają - znikają, jak zniknęły lasy i mniejsze góry, wrastając w tło krajobrazu całego życia.
Dobrze jest pozwolić, by wiatr uniósł nas czasami ponad przyziemność. On z kolei wyrywa z człowieka zbędny balast kłopotów i spraw błahych, które na co dzień urastają do wielkich, ale są niczym naprzeciw wieczności, o której opowiada wiatr wiejący z jej czeluści.

Dobrze, że miałaś taki wietrzno-leśny sen.
Mówiłaś potem: Babciu, babciu, moja babciu. Kocham cię babciu. To było naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz