MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 kwietnia 2012

Dzień inny

Wierzby białe czynią cudownym krajobraz Ponidzia 


Klasztor Sióstr Bernardynek w św. Katarzynie
u podnóża Łysicy
Dzień chylił się ku zachodowi. Najlepiej świadczyły o tym coraz dłuższe cienie snujące się po świątecznie zaoranych polach. Ale cienie minęły, zostały w tyle, razem z czasem, który bezpowrotnie mijał. Bezpowrotnie, jeżeli pozwoliło mu się po raz kolejny w swoim życiu, by przeciekł między palcami. Czas dnia, który staczał się wraz ze słońcem do wód Wisły nie przelał się bezpowrotnie, choć już się nigdy nie powtórzy. Zostawił ślad w postaci wspaniałych przeżyć zapisanych w księdze przyjaźni. Kilka chwil zapamiętała też matryca aparatu fotograficznego. Jednak opowieść, którą dał dzisiejszy dzień ostatecznie zapisały ostatnie promienie słońca na wodach Wisły, gdyśmy ułamek teraźniejszości zatrzymali w jej nurcie. Nim utknęliśmy w tej chwili, która połączyła nas z wiecznością dokładnie pośrodku Wisły - odmierzyliśmy czas w przestrzeni z biegiem Dunajca i Nidy - Nidy i Dunajca.
Przylaszczki
Własnymi zmysłami przekonaliśmy się, że na Ponidziu wiosna trwa. I to trwa w niebiesko-liliowym morzu przylaszczek rozsianych po lasach. Tych samych lasach, które stykają się z prastarą Puszczą Jodłową. Ta zaś pewnie sama nie wie, gdzie ma początek, gdzie koniec. Lasy jodłowe ciągną się lewym brzegiem Wisły. Świat tam jest płaski jak placuszek, więc oczy dobrze widziały. Stefan Żeromski nosa spod Łysicy nie wychylał, więc zapewne pomylił się, sądząc, że tylko stoki łysogórskie Puszcza Jodłowa zasiedliła. No przecież ocean przylaszczek rozlewał się dużo dalej niż ścieżki, po których stąpał architekt szklanych domów. A przylaszczki takoż samo jak Puszczę Jodłową prawo chroni. Szkoda, że dłużej nie trwała kontemplacja dnia. Prawy brzeg Wisły dopadł nas szybciej niż byśmy chcieli. Ale wcześniej czyjaś ręka - zapewne Stwórcy - utopiła w wodach blask gwiazd, których jeszcze popołudniowe słońce strzegło na niebie przed wzrokiem ciekawskich i nachalnych podglądaczy.

Przeprawa Wisłą
Gwiazdy zamigotały jaśniej, niż te na niebie. Temu, kto je zauważył zdawało się, że cała Droga Mleczna rzucona jest w jeden punkt. Kto wie, czy nie obecność innych, uchroniła od syreniego śpiewu osobę, której odsłonięto rąbek tajemnicy, o dziennym spoczynku gwiazd z Drogi Mlecznej? Kto to może wiedzieć? Dość, że inni nie zobaczyli tego cudu. Tak. Dzisiejszy dzień na pewno był zupełnie inny niż wszystkie dotychczas. To był całkiem nowy dzień. Z nowymi przeżyciami i doznaniami, nowymi miejscami i krajobrazami. Całkiem inny, niż każdy nowy dzień, który wita nas w naszym życiu. Można by było złożyć zamówienie na więcej takich dni, jeśli ktokolwiek zająłby się przyjmowaniem takich zamówień.

Wrota Puszczy Jodłowej - szlak na Łysicę
w Górach Świętokrzyskich
Można by było na przykład złożyć takie zamówienie: od dziś prosimy o spokojne życie, bo się już nieco natrudziliśmy; świadczymy za te oto obecne tu osoby oraz za siebie. I nie czekając na kwit ruszyć, by zdobyć kolejny szczyt Korony /Gór Polski/...  Może to trzeba było powiedzieć tym gwiazdom pławiącym się w wodach Wisły w chwili, która trwając ni mniej, ni więcej, była łącznikiem teraźniejszości z wiecznością? A może w trudzie wspinaczki? Albo też u bram Puszczy Jodłowej, której imię nadał człowiek przez historię pozbawiony romantyzmu? No bo tam w prześwicie puszczy blask przezierał zapewne czarodziejski i raczej nic nie miał wspólnego z sabatami czarownic urządzanymi na Łysej Górze.

Źródło św. Franciszka u podnóża Łysicy
Może miał, może nie miał. Nie dotarliśmy do Łysej Góry, więc co też możemy na ten temat powiedzieć? Przeszliśmy szlakiem rozlicznych pomników bohaterów Powstania Styczniowego i lat II wojny światowej i okupacji. Już nawet mieliśmy wrażenie, że cała wojna rozgrywała się li tylko na stokach Łysicy, bo tyle tam mogił, pomników, tablic i pamiątek. Minęliśmy źródło św. Franciszka wraz z kaplicą postawioną powyżej miejsca, w którym źródło wytryskuje z ziemi. Przeszliśmy ścieżkami usłanymi skałkami kambryjskimi, by w końcu dojść do gołoborza, które jawi się jak skalne wymiociny olbrzyma.

Gołoborze
Kambr, ordowik, sylur, dewon - brzmią w pamięci słowa wyuczone podczas lekcji geografii. A widomych znaków paleozoiku można dotknąć, można po nich stąpać, można usiąść, zapamiętać, zatrzymać w kadrze... Może stąd ten blask u wrót Puszczy Jodłowej?  Ona wie, co ma w sobie. Ktoś, kto przeżywa całkiem nowy dzień, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie przeżył, nie ma zielonego pojęcia, co go czeka, gdy przekroczy próg Puszczy, której imię nadał wcale nie romantyczny poeta, a zwykły prozaik.

Łysica 612 m.n.p.m.
Pan sprzedający pamiątki w sklepiku na dole powiedział, że książka, którą zakupiliśmy, skrywa tajemnicę podwójnych ramion krzyża świętokrzyskiego. Otworzyłam jej strony, by włożyć kwiateczki, które po raz pierwszy w życiu widziałam. Nie składałam jeszcze liter w tę i inne opowieści, które się w niej mieszczą. Gdyby tak mieć więcej czasu na własność tego dnia, można by było pana sklepikarza ze sklepu z pamiątkami naciągnąć na niejedną gawędę. Ale czas nie jest naszą własnością, mimo, że pan  tylko czekał na to, by go zagadnąć. Nudził się zapewne w tych dniach, które dopiero pączkują wraz z pierwszymi wiosennymi kwiatkami przed nowym sezonem turystycznym. A cały pan aż kipiał z nadmiaru wiedzy o swojej małej ojczyźnie.
O Świętym Krzyżu i Łysej Górze dzisiaj tylko mówiliśmy. Gdybyśmy przeszli cały masyw Gór Świętokrzyskich jednego dnia, kiedy moglibyśmy wrócić do świata, który od naszego oddzielony jest królową rzek polskich? On tymczasem wezwie nas czy to we śnie, czy też na jawie, byśmy zdobyli, co nie zostało zdobyte. Zobaczyli, co nie zostało zobaczone. Przeżyli, co nie zostało przeżyte. Zapamiętali, co nie zostało zapamiętane.

Matka Boska Ostrobramska
w wirydarzu klasztoru
Sióstr Bernardynek
w św. Katarzynie 

No, jak nie wrócić do bram Puszczy Jodłowej mając takie zaproszenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz