Tak. Jesteś z kimś w jednym pomieszczeniu - sam na sam. Rozmawiacie. O niczym ważnym. Albo o czymś ważnym. Mówisz coś. Prostym językiem. Wyraźnie. Znasz język nieco bardziej skomplikowany, ale na używanie takiego możesz pozwolić sobie tylko w towarzystwie nielicznych - doświadczenie nauczyło cię, by z większością rozmawiać wypowiadając myśli najprościej jak tylko się da.
Guzik.
Ten ktoś i tak słyszy nie to, co mówisz, tylko to, co usłyszał.
Może już lepiej wcale się do nikogo nie odzywać?
Coraz częściej milczę. Są tacy, którzy z milczenia wyciągają wnioski, żem niechętna (im). To nie niechęć. To tylko słowa opadają jak ręce.
Na szczęście są jeszcze tacy, z którymi mogę prawdziwie milczeć. I oni wiedzą, co to milczenie znaczy.
Tak sobie pomyślałam, by na koniec roku podziękować wszystkim. Tym, w których towarzystwie milczę z radością i tym, przy których milczę, bo opadły mi słowa jak ręce. Także tym, którzy w moich słowach słyszą to, co one znaczą i tym, którzy słyszą, co chcą, albo zaledwie potrafią usłyszeć.
Przede wszystkim dziękuję tym, przy których mogę mówić to, co czuję i myślę.
Tym, którzy zrozumieją moje podziękowania, nie muszę tłumaczyć, za co dziękuję. Tym, którzy zrozumieją, co są w stanie zrozumieć - no, trudno. I tak nie jestem w stanie nic innego zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz