MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 kwietnia 2014

Twister i Krynica

Jakiś czas temu, nie tak znowu dawno, dla celów rehabilitacji zakupiłam sobie urządzenie o nazwie "twister". Nie jest to popularna gra z płachtą wielkości prześcieradła, tylko niewielki krążek o niespełna trzydziestocentymetrowej średnicy służący do wykonywania ruchów jak w tańcu twist. Jeśli wierzyć opisom sprzedawców to małe cudo ma mieć podobno zbawienny wpływ na talię, pośladki i uda ale ja mam hopla na punkcie mojego czworogłowego prawego, więc ćwiczę na twisterze tak, by zmusić ten właśnie mięsień do wysiłku. A że podczas rozlicznych już rehabilitacji wyrobiono we mnie nawyk, by równomiernie wykorzystywać wszystkie partie ciała podczas ćwiczenia, toteż na nadgarstki zakładam ciężarki i bardziej szusuję niż twistuję kilka razy w ciągu dnia. Dzisiaj osiągnęłam swój życiowy rekord w szusowaniu.
Z twisterem związana jest już anegdota rodzinna. W Wielką Sobotę po święceniu odwiedzają nas zawsze wszystkie Kilanki. Tak też było i w tym roku. Wśród Kilanek są trzy dorosłe kobiety, w tym Moja Siostra, więc pokazałam im mój nowy nabytek z myślą, że zrobi furorę. Obie córki Mojej Siostry stanęły na nim niepewnie (każde pierwsze stanięcie na twisterze jest niepewne, a ruchy trudne) i nie wiedzieć czemu, szybko zrezygnowały, więc przyszła kolej na Moją Siostrę. Dla niej ta sztuka była jeszcze trudniejsza, ale z odpowiednią motywacją jej osobistego męża, pokręciła się delikatnie przez krótką chwilkę po czym niemal natychmiast dostała kolki nerkowej i z wielkim pośpiechem (prawie na sygnale, co zarejestrował radar znajdujący się na trasie) jej osobisty mąż musiał zawozić ją do szpitala. I tak o kleiku spędziła całe Święta Wielkanocne. Ale przynajmniej w Krynicy-Zdroju.
Można by ukuć hasło reklamowe: kup twistera, w gratisie świąteczny pobyt w Krynicy-Zdrój.
Ja jeszcze nie wiem jakie będą długoterminowe konsekwencje dla mojego pooperacyjnego brzucha. Bo bieżące korzyści są  zbawienne dla przemiany materii. Np. wrzucam pomidora i maślankę i po kilkuset półobrotach koktajl gotowy... ;) No i oba czworogłowe szczęśliwe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz