Pod sklepem, przy koszykach, spotkałam koleżankę z ogólniaka. To była koleżanka z grupy tych, z którymi wspólnie wydeptywałyśmy miejsce na boisku i na korytarzach zielonej budy podczas długich jeszcze wtedy przerw pomiędzy lekcjami.
Stanęłyśmy pod tym sklepem przy koszykach jak niegdyś pod klasą, między nami przepaść 34 lat zespolona kilkoma przełęczami podobnych spotkań, a Jadźka mi mówi, że musi iść do fryzjera, bo włosy jej za długie urosły i w ogóle, że kolor ma nie taki jak powinien być.
Jadźka pierwsza z całej naszej żeńskiej klasy wyszła za mąż. Miałaby najwięcej do powiedzenia. Może właśnie dlatego wybrała milczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz