MOTTO

"Powiadają przecie:
nie dla bryndzy bryndza
nie dla wełny wełna
ani pieniądz nie dla pieniądza".
(St. Wincenz "Na wysokiej połoninie")

Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 sierpnia 2013

Lato na bogato

Nie pamiętam tak bogatych wakacji w moim życiu. Zaledwie lato objęło świat w posiadanie dobra wróżka sypnęła czarodziejskim pyłem i zamieniła mnie z Kopciuszka w księżniczkę obdarowując bez miary na nadchodzący czas. Północ wybiła dopiero z końcem sierpnia, więc letnia noc, wraz z jej snem o złotej karecie, pięknej szacie, bucikach i księciu z bajki trwała i trwała. A ja panoszyłam się w nieprzebranym bogactwie wrażeń i dziecięcych postaci.
W te wakacje prowadziłam trzy turnusy wypoczynku dla dzieci. Z końcem trzeciego wysunęłam tezę, której będę broniła jak wolności na barykadzie, że trzy turnusy jednego lata, to więcej niż ćwierć wieku pracy nauczyciela przy tablicy. (Choć nie jestem nauczycielem).

Lubię słowa Janusza Korczaka:
Powiadacie:
– Nuży nas obcowanie z dziećmi.
Macie słuszność.
Mówicie:
– Bo musimy się zniżać do ich pojęć. Zniżać, pochylać, naginać, kurczyć.
Mylicie się. Nie to nas męczy. Ale – że musimy się wspinać do ich uczuć. Wspinać, wyciągać, na palcach stawać, sięgać. Żeby nie urazić.

Toteż wspinałam się do każdego dziecka z osobna i do wszystkich razem z moim poważnym urazem kolana, co dodatkowo było bodźcem głębszej pokory. Borykałam się z wieloma trudami pracy, przy czym żadne dziecko nie dało powodu do owego trudu i mozołu, bo jeśli dawało, to tylko radość z obcowania i przebywania; rozwijało twórczo, nie pozwalało zgnuśnieć w bezmyślności i lenistwie duchowi i ciału. Moje ja wzbogaciło się więc niezmiernie za co jestem wdzięczna każdemu rodzicowi, który powierzył mi swój największy skarb, bym go pomnożyła.
Dane mi było poznać różne ludzkie charaktery - tu myślę już o moich współpracownikach - niektóre krystaliczne i piękne, inne mętne i obrzydliwe. Zrozumiałam na co był mi potrzebny cały ból zimowych i wiosennych miesięcy i wreszcie uwolniłam się z niemocy i lęku przed nieumiejętnością wybaczenia temu konkretnemu człowiekowi, tej konkretnej winy.
Dane mi było poznać wspaniałych ludzi zaopatrzonych w te krystaliczne charaktery, ubranych w konkretne ciała, nazwanych imionami, którzy zapełnili moje serce.
Wyzwoliłam się z przywiązania do miejsca, o którym myślałam, że jest najlepszym na snucie i realizację marzeń; odkryłam równie piękne miejsca, które uwolniwszy mnie od tamtych, same nie zniewoliły, a właśnie wzbogaciły.
Wielokrotnie płakałam z radości i ze śmiechu, ze zmęczenia i z bezsilności. Ciężko przeżyłam chwilę, kiedy po raz pierwszy realnie stanęłam przed faktem, że nie mogę wyruszyć na górską wędrówkę...

Tak. To lato, choć przecież jeszcze się nie skończyło, zapewne było najbogatszym w moim życiu.  Bogate bogactwem wszystkich dziecięcych serc, które były kanwą wakacyjnych przygód, zdarzeń i opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz